„Moje doświadczenia z Tai Chi Chuan…”

Otwieram rubrykę, w której każdy, kto chciałby podzielić się z innymi swoim doświadczeniem, może je opublikować.

Zapraszam do skorzystania!

1 myśl na “„Moje doświadczenia z Tai Chi Chuan…””

  1. Chciałabym opowiedzieć, jak ćwiczenia Tai Chi pomogły mi pozbyć się konsekwencji długiego i poważnego stresu. Mój półroczny syn zachorował na wirusowe zapalenie płuc i cały miesiąc przebywał w szpitalu, a ja razem z nim. Nie wychodziłam poza mury szpitala, bo karmiłam synka piersią i sama go pielęgnowałam, nie dowierzając personelowi. Już podczas pobytu dołączyły się dodatkowe choroby – dopadły go rotawirusy, pogłębiła się anemia, leczenie antybiotykami szło bardzo opornie i w końcu potrzebna była transfuzja krwi. Po długim czasie od tych wydarzeń mąż przyznał mi się, że już żegnał się z naszym synkiem, a ja cały ten czas starałam się być silna za synka i za siebie. Ten stres nie pozostał bez śladu – po powrocie do domu czułam się fatalnie fizycznie i psychicznie, byłam spięta i rozdrażniona. Na szczęście mogłam wrócić do wykonywanych wcześniej zajęć Tai Chi. Już pierwsze treningi po powrocie ze szpitala dały mi ogromny zastrzyk pozytywnej energii – powolne ruchy Tai Chi rozluźniły ciało, pozwoliły się wsłuchać w siebie i zrzucić bagaż ciężkich przeżyć. Nieomal słyszałam, jak z moich barków spada ogromny kamień. Nareszcie mogłam myśleć pozytywnie i z wiarą w przyszłość. To było 15 lat temu, a ja nadal ćwiczę Tai Chi 🙂
    OMM

Komentarze zostały wyłączone.